niedziela, 8 marca 2015

Sezon biegowy oficjalnie uważam za rozpoczęty :) PÓŁMARATON


Dzięki koledze Łukaszowi, około tygodnia temu spontanicznie zapisałem się na półmaraton Morsów Króla Neptuna w Gdańsku i to był strzał w dziesiątkę. Biegacze tak już mają - wolny weekend, więc jak tu nie pojechać na zawody biegowe, tym bardziej, że odbywają się całkiem niedaleko.

Od rana byłem bardzo pozytywnie nastawiony do tego biegu. oczywiście jak zawsze odczuwałem stres przed startem, ale tłumaczyłem sobie, że potraktuję ten bieg jak normalne weekendowe długie wybieganie.
Zawody zostały zorganizowane przez kolegę biegacza, wpisowe było dość niskie, a samo przygotowanie imprezy było niskobudżetowe, a samo przygotowanie logistyczne to także zasługa biegaczy.
Przed samym startem nie znałem trasy, więc nie bardzo wiedziałem czego mogę się spodziewać. Od organizatora dowiedziałem się, że na półmaraton składa się 5 okrążeń przypominających literę "L".
Muszę przyznać, że pogoda od rana była świetna. Słońce niesamowicie grzało jak na tą porę roku, temperatura o 11 godz to +12 stopni, przy wiejącym delikatnym wietrze. Nie żebym narzekał na pogodę, ale na zawody było nawet lekko za ciepło :P
Od godziny 8 rano trwał bieg ULTRA na 100 km, a start półmaratonu i maratonu zaplanowany był na godz. +,- 13.
Czekając na start do punktu odżywczego podeszła jedna z uczestniczek biegu ultra. Oczywiście jak to ja musiałem do Pani zagadać. Pytam się zawodniczki na którym jest km, ona na to, że przebiegła już 80 km i zostało jej "TYLKO 20 KM" ! 20 !!! WoW wielki szacunek dla zawodników startujących w takich biegach :))
Chwilę po 13 wystartowaliśmy.

1,2,3 km....

Bieg odbył się deptakiem nadmorskim...chodnikiem i czasami drogą dla rowerów. Wszystko było by łatwe, gdyby nie fakt, że deptak ten pełen był spacerowiczów, a drogi dla rowerów przepełnione było rowerzystów i rolkarzy. Oczywiście organizator uprzedzał o tym, ale i tak nie było to łatwe wyzwanie. Deptak przepełniony był spacerowiczami, więc było kogo wyprzedać, omijać, a przede wszystkim musieliśmy mieć oczy dookoła głowy, zwłaszcza na rowerzystów, którzy zasuwali jak szaleni.

Małym minusem był fakt, że przy nawrotce nikt nie stał, ponieważ 5 pierwszych osób, w tym jak pobiegliśmy trochę za daleko, a przez to na mecie wyszedł wynik 21.960 km, a przecież powinno być 21.097 km. Trudno... Ciężko było nadrobić ten stracony dystans, ale jakoś udało się to zrobić.
Nawet nie wiem kiedy zrobiłem pierwsze 4 okrążenia, a piąte to już była formalność. Biegło mi się naprawdę dobrze, a moje nowe buty spisały się na medal. Niestety popełniłem jeden błąd. Na bieg założyłem skarpety w których jeszcze w tym roku nie biegałem - w efekcie dorobiłem się dwóch pęcherzy na piętach :P Co prawda biegałem w nich w zeszłym roku, ale nie w nowych butach, a przecież każdy but jest inny, zrobiony z różnych materiałów, więc i skarpety trzeba dostosować.
Nie popełniajcie mojego błędu - jeżeli na treningach biegacie w sprawdzonych skarpetach, te same załóżcie na zawody.


Gdyby nie to, że pobiegliśmy za daleko był by rekord.
No ale czas na Półmaraton to: 1g:39m:32s, czyli po raz kolejny udało mi się ustanowić nowy rekord, a czas jest lepszy od poprzedniego o 3 minuty i 34 sekundy - czyli jest powód do świętowania :) Pyszne piwko już się chłodzi w domu ;)


Tego to się nie spodziewałem. Biegłem dzisiaj jak zaczarowany, ale nie przypuszczał bym, że był to bieg na III miejsce i pierwszy mój puchar :)))))
Zawodnicy zajmujący pierwsze trzy miejsca zostali także nagrodzeni pamiątkowymi koszulkami i medalami które wyglądają tak:


Po biegu oczywiście dostaliśmy zupkę i coś do picia, później szybkie doprowadzenie się do stanu używalności i obowiązkowa wizyta na plaży, przy której przecież biegaliśmy 5 okrążeń, a głupio było by nie zobaczyć morza będąc tak blisko ;)






Do zobaczenia na trasie ;))))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz