wtorek, 14 lipca 2015

Bieg Turystyczny Czterech Jezior w Skórczu - 11.07.2015r.

Witajcie !!!


Jak wiecie w ostatnią sobotę startowałem w VIII Biegu Czterech Jezior w Skórczu na dystansie 15 km.
Miałem trochę wcześniej napisać kilka słów na temat biegu, niestety zrządzenie losu, a raczej nasz syn zapewnił nam atrakcję po biegu połykając monetę 2 złotową. Sobotę i niedzielę spędziliśmy w szpitalu...całe szczęście wszystko się dobrze skończyło ;)

Plan na ten bieg był prosty - poprawić zeszłoroczny czas który wynosił - 1:16:26.

Ostatnie treningi przed startem i czas który udawało mi się osiągać w granicach 1 godz i 8 minut potwierdzały, że jestem dobrze przygotowany do startu. Oczywiście w głowie siedziała myśl - a może uda się zrobić jeszcze lepszy czas, no. 1:05. Kolejnym plusem było to, że wiedziałem czego mogę się spodziewać na trasie, ponieważ była ona taka sama jak rok temu.

Trasa tego biegu nie jest łatwa (asfalt około 5,5 km reszta trasy to drogi leśne) wiedzie ze Skórcza przez okoliczne lasy, przy jeziorach: Cebulowe, Czarne Północne, Czarne Południowe, Tuszynek.
Po przebiegnięciu niespełna 3  km asfaltem wbiega się do lasu gdzie na biegaczy czeka "CROSS" czyli szlaki leśne usłane licznymi wystającymi korzeniami, leżącymi wszędzie szyszkami, liśćmi a także wieloma nierównościami, zbiegami, ostrymi zakrętami i szybkimi podbiegami. Pomimo tych licznych atrakcji trasy biegnie się nią dość szybko i przyjemnie, chociaż potrafi dać w kość.

Około godziny 15 stawiłem się po odbiór pakietu startowego.
Tak jak rok temu i tym razem w pakiecie startowym znalazła się bardzo dobra koszulka, woda i materiały reklamowe.

Start biegu wyznaczony był na godzinę 16:00, więc kilkanaście minut przed strzałem startera udaliśmy się na linię startu, żeby zająć dobrą pozycję. Od jakiegoś czasu zacząłem ustawiać się z przodu stawki i jak na razie wychodzi mi to na dobre.

Pogoda była niemal idealna do szybkiego biegu: + 16,17 stopni, zachmurzone niebo i delikatny wiatr.

Standardowo po starcie każdy walczył o jak najlepszą pozycję i o to aby szybko odskoczyć od reszty biegaczy. Po ok 2 km zrobiło się luźniej, tempo biegu wahało się w granicach 4:10/km a nogi złapały odpowiedni rytm. Po przebiegnięciu 3 km wbiegliśmy do lasu gdzie zaczęła się prawdziwa zabawa - CROSS czyli moje kochane leśne ścieżki, które i tym razem weryfikowały przygotowanie każdego biegacza.

W ciągu kilku kilometrów udało mi się wyprzedzić kilkanaście osób, co sprawiło, że nabrałem pewności siebie i wiedziałem, że życiówka jest w zasięgu moich rąk ;)

Po minięciu 5 km organizator ustawił pierwszy punkt nawadniania z którego skorzystałem. Nie wiem jak wy, ale ja nie potrafię podczas biegu napić się wody w kubka :P Zazwyczaj obleję się nią cały nie trafiając do buzi haha.

Kolejne kilometry biegu mijały mi dość szybko. Leśne ścieżki mają ten plus, że oczy przez cały czas  są zajęte wypatrywaniem nierówności terenu, a trasa mija bardzo szybko.

Na trasie znajdował się także drugi punkt nawadniania z którego nie miałam zamiaru korzystać, ale na pewno nie jednemu uczestnikowi uśmiechnęła się buzia na jego widok.

Przed 12 kilometrem wybiegliśmy z lasu i to właśnie tam zaczęła się prawdziwa walka o każdy metr. Widziałem kilku biegaczy, którzy trochę za wcześnie podkręcili tempo biegu i przed samą metą opadali z sił.

Około 1,5 km przed metą zacząłem powoli przyspieszać bo wiedziałem, że za niedługo kończy się asfalt i do mety trzeba będzie biec polną drogą, która w dalszej części prowadzi na bieżnię stadionu i prosto do mety.

Ok 500 metrów przed metą zobaczyłem żonę robiącą mi fotki...widok ten dał mi zastrzyk energii po którym pognałem do mety jak szalony przechodząc do sprintu.

Bieg udało mi się ukończyć z czasem:  1:03:22 !!! a tym samym poprawiłem zeszłoroczny czas i 13 minut i 4 sekundy !!! 
Na 403 uczestników zająłem 54 miejsce open, kat. wiekowa 16 - jest dobrze :)
W zeszłym roku na 455 startujących byłem dopiero 264.



Ten rok dotychczas jest dla mnie bardzo udany. Średnio co drugi start udaje mi się poprawiać życiówki :)


Co do samej organizacji biegu to była ona dobra. Trasa była w miarę dobrze oznaczona a stojący co jakiś czas strażacy wskazywali drogę. Dwa punkty nawadniania na pewno nie jednej osobie pomogły w dalszej walce w kilometrami. Organizator zadbał oczywiście o opiekę medyczną na mecie,  chociaż powiem szczerze, że na tak trudnej trasie przydał by się jakiś ratownik medyczny na rowerze.
Znam osobiście jedną uczestniczkę, która na 10 km skręciła nogę i do samej mety jakoś dobiegła.
Oczywiście każdy uczestnik kończący bieg otrzymał pamiątkowy medal. Tradycją Skórcza jest to, że medale jakie otrzymuje się na mecie są zawsze bardzo ładne.

Organizator oczywiście nie zapomniał o posiłku regeneracyjnym dla uczestników jakim był  bardzo dobry bigos oraz kawa od Idee Kaffee.
Po wręczeniu nagród przez organizatora zwycięzcom biegu, a także tym w poszczególnych kategoriach wiekowych, atmosferę wśród wszystkich uczestników biegu rozgrzało losowanie nagród które było zwieńczeniem biegowych rywalizacji.

Podsumowując:  Bieg Czterech Jezior ma w sobie coś magicznego, czemu nie można się oprzeć, więc na pewno wrócę tu za rok.

Polecam bo warto ;)

Fotorelacja: Biegacze z Naszego Miasta i Znajomi ;)

Moja pełna fotorelacja: Fotki z Biegu







































czwartek, 9 lipca 2015

Biegowe podsumowanie CZERWCA !!!


Cześć !!!

Tak właśnie wygląda moja aktywność w tym miesiącu. W sumie miałem zrobić ten wpis kilka dni wcześniej, ale sami wiecie jak w okresie letnim znaleźć chwilę na napisanie czegoś ;)


W czerwcu startowałem w 2 zawodach na 10 km:

- Bieg Papieski z PGE Energią Odnawialną w Pelplinie - współorganizowane przeze mnie :)




oraz

- Nocny Bieg Świętojański z PKO Bankiem Polskim w którym udało mi się wykręcić nową życiówkę na tym dystansie z czasem - 41:27 :)



Dodatkowo w tym biegu udało mi się poprawić życiówkę na 1 mile, 3 km, 5km, 3 mile i 12 minutowy test Coopera - 3.03 km. Wszystkie te dane oczywiście podpowiedziało mi Endomondo. Pomimo, że biegam z garminem to ustawiłem sobie aby treningi automatycznie przesyłały się na Endo do którego mam sentyment, ponieważ to z tym programem zaczynałem swoje pierwsze biegowe harce  ;)

Czerwiec i wspólny trening z kolegą Łukaszem pozwolił mi także złamać kolejną czasową barierę, tym razem w półmaratonie wybieganym po leśnych ścieżkach z czasem: 1g:38m:18s.
 
Z jednej strony 210 km (15 treningów) to nie tak dużo, a z drugiej skoro biegam mało a efekty są widoczne to chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku. Czerwiec to także kolejny spadek wagi o 2 kg, które pozostawiłem na wspomnianych biegowych ścieżkach.
Sezon startów w biegach nadal trwa i chociaż temperatura nikogo nie oszczędza to mam cichą nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym roku złamać psychologiczną barierę 40 minut na 10 km - trzymajcie kciuki ;)

Pozdrawiam