wtorek, 25 sierpnia 2015

II Dycha Nad Wisłą w Tczewie - 23.08.2015r.



Jak wiecie w minioną niedzielę brałem udział w biegu w Tczewie na moim ulubionym dystansie 10 km. Te zawody były jednak inne od pozostałych, ponieważ po raz drugi u mojego boku stanęła moja kochana żona ;)
Emocje trochę już opadły, zabieram się więc za napisania kilku słów na temat tego biegu.

Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy gdy wspominał bieg w Tczewie to duchota, brak wiatru i ta wysoka temperatura !!!
Oczywiście startując w zawodach w sierpniu zdawałem sobie sprawę z tego, że może być gorąco, ale nie aż tak. Uff....
Dzień przez zawodami popadał deszcz i zrobiło się w miarę przyjemnie, myślałem więc, że w dzień zawodów pogoda będzie podobna....
Od rana niedziela zapowiadała się w miarę przyjemnie...niestety temperatura rosła jak szalona, a wczorajszy deszcze sprawił, że zrobiło się mega duszno.

Jako, że bieg organizował nasz znajomy w biurze zawodów zameldowaliśmy się chwilę po godzinie 9:30. Szybko odebraliśmy pakiet startowy ( koszulka techniczna, butelka wody, numer startowy z imieniem i nazwiskiem zawodnika, batonik oshee, materiały reklamowe ). 

Po ogarnięciu się postanowiliśmy trochę pomóc koledze w przedstartowych przygotowaniach, tym bardziej, że do startu pozostało nam sporo czasu.
Jakie było moje zdziwienie, gdy w biurze zawodów dowiedziałem się, że zostałem wpisany na listę vipów i wystartuję z numerem 8 - dzięki  :)

Zbliżała się godzina 12, bulwar zaczął zapełniać się biegaczami, kibicami i całą resztą ludzi zainteresowanych wzięciem udziału w obchodami  II Pomorskiego Święta Wisły i startem biegu II Dychy nad Wisłą.

Jakieś pół godziny przed startem, linia mety ustawiona przy remontowanym obecnie moście Lisewskim zaczęła się powoli zapełniać biegaczami. Temperatura przed samym startem była nie do zniesienia. Ktoś u góry chyba zapomniał zakręcić ogrzewanie haha :P

Odliczanie 3,2,1...i poszło.

Pierwszy kilometr zrobiłem w rekordowym jak na mnie czasie 3:44 i nawet tego nie czułem, więc jest nadzieja na lepszą przyszłość :P
Było tak gorąco, że czułem się jak bym miał się za chwile rozpuścić. Na 2 kilometrze po raz pierwszy próbowałem przełknąć ślinę - masakra, suchota...jak by mi ktoś do buzi nasypał piasku. (muszę następnym razem wziąc małą butelkę wody na start)
Na 3 km nie było już nawet śladu po faworytach biegu, całość się rozciągnęła i biegło się w miarę przyjemnie. Przez kolejne 2 km nikt nie próbował się wyprzedzać.
W związku  z tym, że postanowiłem powalczyć o dobry czas, punkt z wodą który był za 5 kilometrem minąłem.
Całe szczęście, że trasa miała sporo zakrętów, ponieważ pomiędzy budynkami temperatura była chwilami nie do zniesienia, a do tego zero wiatru.
Kolejne kilometry mijały, zbliżaliśmy się powoli do bulwaru nad Wisłą, z którego widać było już linię mety. Podczas biegu dziwiło mnie zachowanie biegaczy, którzy ścinali zakręty jak tylko mogli. Szczerze przyznam, że też tak kilka razy zrobiłem, ale tylko dlatego aby nie dać się wyprzedzić osobom depczących mi po piętach.
Powoli zbliżał się 9 km, bulwar przez cały czas był widoczny, jeszcze tylko ostatni podbieg i prosto z górki do mety.
Temperatura, liczne podbiegi i ta panująca duchota sprawiły, że moje nogi nie miały już sił na dobry finisz, a i tak udało mi się coś z nich wykrzesać.
Na metę wbiegłem z czasem 41:03 !!! Udało mi się poprawić życiówkę ustanowioną poprzednio w Gdyni o całe 22 sekundy !!!
Na 322 startujących zająłem 53 miejsce, a w kategorii wiekowej 13. Z biegu na bieg widać postęp, więc może kiedyś... ;)
 
Endomondo podpowiada mi, że nie tylko poprawiłem czas na dyszkę jak widać, więc tym bardziej jest się z czego cieszyć ;)




Przed startem nawet nie nastawiałem się na poprawę życiówki, tym bardziej, że temperatura nie sprzyjała biciu rekordu, a jednak się udało :))


Każdy uczestnik biegu po przekroczeniu linii mety otrzymał bardzo ładny pamiątkowy bity medal.


Ku mojemu zdziwieniu na mecie medale wręczał znany na świecie biegacz i gość specjalny Robert Celiński, a także Starosta Tczewski Tadeusz Dzwonkowski, v-ce Starosta Tczewski Witold Sosnowski, Posel na Sejm RP Kazimierz Smoliński i Dominika Nowakowska. 
Miło jest dostać medal od kogoś znanego ;)

Organizator po biegu zapewnił wszystkim biegaczom wodę, bon na żurek (bigos+bułka w czasie oczekiwania na dowózkę żurku), masaż po biegu, hostessy rozdawały jogurty, serki i krówki, a Idee Kaffee zapewniła wszystkim biegaczom pyszną jak zawsze kawę (zimną i gorącą). 

Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że co niektórzy nie potrafią się zachować...rozumiem wziąć sobie JEDEN a nawet DWA jogurty, ale żeby brać całą siatkę to chyba przesada !!! 
Ludzie w tym kraju to chyba nigdy się nie nauczą  (oczywiście nie wszyscy). Żyją zgodnie z zasadą "ja mam a inny mieć nie musi". To samo było na mecie z wodą, zamiast wziąć jeden kubeczek wody czy dwa, brali dużo więcej i nie ważne dla nich było to, że ci wolniejsi nie będą mieli. Widziałem jak kibice podchodzili i brali sobie wodę nie zwracając uwagi na to, że jest ona dla tych finiszujących.

Sporo hejtu naczytałem się na temat biegu na FB...że wody zabrakło, było za ciepło, za dużo zakrętów, że zabrakło zimnej kawy itd. Co może zrobić organizator w dniu biegu z pogodą gdy jest za gorąco? Wiadomo, że nic. Każdy może w internecie czy tv sprawdzić jaka będzie pogoda w danym dniu i podjąć decyzję czy chce startować pomimo upału.
Nikt z tych ludzi nie napisał, że podczas Pomorskiego Święta Wisły zagrały bardzo dobre polskie zespoły, także te debiutujące (za które organizator także zapłacił) takie jak: Moose The Tramp, Kapela Góralska z Wisły (nie pamiętam nazwy), zespół kociewski z naszego miasta "Oj Toto" i zespół Little Wing.
Gościem i jednocześnie zwycięzcą II Dychy Nad Wisłą był Arkadiusz Gardzielewski (mistrz Polski w maratonie 2013) - utytułowany polski maratończyk a mój idol ;) 
Dzięki Arkowi przekonałem się do marki Asics.

Kolejnym plusem tego biegu był fakt, że kategorie wiekowe ustawione były co 5 lat, więc można było powalczyć o zwycięstwo w swoim przedziale wiekowym ;) 
Mi niestety się to nie udało, ponieważ moja kategoria jest bardzo oblegana przez świetnych biegaczy.

Po ceremonii wręczenia pucharów zwycięzcom biegu, a także tym w poszczególnych kategoriach wiekowych, atmosferę wśród biegaczy podgrzało losowanie prawie 150 atrakcyjnych nagród - losował mój synek :) Nawet mi i mojej żonie pierwszy raz udało się coś wylosować ;)

Podsumowując... Start w biegu uważam za bardzo udany a jego organizację na wysokim poziomie. 
Udało mi się poprawić życiówkę pomimo licznych podbiegów i pogody, moja żonka także zrobiła nową życiówkę, więc chyba trasa nie była bardzo trudna.
Ponadto podczas Pomorskiego Święta Wisły jego uczestnicy mogli wziąć udział w licznych atrakcjach takich jak wspinaczka, wziąć udział w turnieju szachowym, zawodach w Nordic Walking, zawodach wędkarskich, można było także kibicować czwórkom wioślarskim, a w przed dzień biegu wziąć udział w spływie kajakowym z Pelplina do Gniewa z noclegiem na Zamku, a nazajutrz spływ Wisłą do Tczewa.

Profil trasy może nie świadczy o tym, że była łatwa, 


a może to kwestia indywidualna każdego biegacza. Staram się raz w tygodniu robić podbiegi, które jak widać później procentują podczas pokonywania wzniesień ;)

Kilka moich fotek z biegu:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz