czwartek, 5 maja 2016

XXVI Międzynarodowy Sztumski Bieg Solidarności (10km)


Dokładnie rok temu wziąłem udział w zawodach w Sztumie.
Jako, że lubię wracać do miejsc, które w jakiś sposób mnie urzekły, postanowiłem ponownie stanąć na starcie Sztumskiego biegu zmagając się z trudami trasy, jaką przygotowali organizatorzy.

Sztum słynie z tego, że organizowane przez nich zawody są zawsze dobrze przygotowane, zabezpieczone, wokół panuje bardzo rodzinna atmosfera, a wszystko to jest robione na przyzwoitym poziomie.

Do Sztumu kolejny raz pojechałem z żoną, synem i dodatkowo z kolegą Robertem. W drugim aucie jechał kolega Krzysztof z żoną, a na miejscu miał dojechać jeszcze Łukasz i Edward - koledzy z Klubu Aktywnego Pelpliniaka :)


Jako, że byłem dobry tydzień po maratonie, w głowie chodziła myśl, aby bieg ten potraktować treningowo. Tylko jak tu wystartować treningowo, mając duszę wojownika ???

Na miejsce przyjechaliśmy około godziny 12:30, więc do startu mieliśmy ponad 2 godziny.
Po odebraniu pakietów startowych, wrzuceniu naszych ulotek Biegu Papieskiego do pakietów pozostałych uczestników, rozpoczęliśmy akcję reklamującą nasze zawody, rozdając ulotki osobom znajdującym się przy linii startu.




Wszyscy członkowie Klubu Aktywnego Pelpliniaka mieli na sobie koszulki klubowe, które z racji swojego koloru, przyciągały uwagę przechodniów, uczestników i samych organizatorów :)


Chwilę po godzinie 13 wystartowałem z synkiem w biegu rodzinnym dzieci z rodzicami na dystansie około 150 metrów. Emocje jakie towarzyszyły maluchom były nie do opisania. Dzieciaki jak zawsze bawiły się świetnie, czego niestety nie można powiedzieć o ich rodzicach. Widziałem takich, co siłą ciągnęli swoje dzieci za rękę nie zwracając uwagi na to, że te zwyczajnie się przewracają. Ambicje rodziców sprawiają, że dzieci zamiast lubić sport, zaczynają się do niego zniechęcać. A przecież w tym wszystkim chodzi o to, aby dzieci miały dobrą zabawę i poczuły ducha rywalizacji.
Na mecie każde dziecko dostało od organizatorów słodkości oraz pamiątkowy medal, więc nie było sensu aby rodzice zmuszali swoje dzieci do szybkiego biegu, zwłaszcza te najmłodsze.



Start biegu głównego został zaplanowany na godzinę 15:00, która zbliżała się wielkimi krokami. Niebo było zachmurzone, lekko zbierało się na deszcze, a panująca duchota podpowiadała mi, że lekko nie będzie.


Po rozgrzewce udaliśmy się na linię startu, oczekując na rozpoczęcie zawodów. Całe szczęście, że zaczęło się trochę ochładzać, a słońce postanowiło schować się za chmury.

Trasa biegu, tak jak rok temu wiodła wokół jeziora Sztumskiego (2 pętle), od razu przypomniałem sobie psa, który na drugim okrążeniu ugryzł mnie w nogę :P
Naładowany pozytywnymi myślami wystartowałem w dosyć dobrym tempie, wyprzedzając kolegę z klubu i kilku wolniejszych biegaczy. Na 2,3 kilometrze zaczynało się robić coraz cieplej, a duchota jak panowała w powietrzu, sprawiała, że biegło mi się dosyć ciężko. Całe szczęście organizator pomyślał o ustawieniu na trasie dodatkowego punktu z wodą, która była dla biegaczy zbawienna ;)
Pierwsze okrążenie pokonałem w dosyć dobrym czasie, chociaż czułem już lekkie zmęczenie.















Drugie okrążenie było już wyzwaniem, ponieważ moje tempo biegu zaczęło powoli zwalniać, a trasa jaką miałem jeszcze do pokonania sprawiała, że było to prawdziwe wyzwanie.
Na około 8km spojrzałem na zegarek, który podpowiadał mi, że 40 minut na 10 km na pewno nie złamię, ale jak tylko trochę przyspieszę, mam szansę na kolejną życiówkę :)
Po wbiegnięciu na główną ulicę czekał nas jeszcze podbieg i już widać było metę, wypadało więc zwiększyć tempo i zacząć finiszowanie w dobrym stylu :)
Plan wykonany - jest nowa ŻYCIÓWKA !!!

0:40:45 !!!

Chociaż do złamania 40 minut na 10km zabrakło mi zaledwie 45 sekund, to i tak bardzo cieszę się z uzyskanego wyniku. Trasa była ciężka, dodatkowo było duszno i za ciepło jak dla mnie a mimo to udało mi się wywalczyć kolejną życiówkę !!!
Teraz już wiem, że pokonanie ten bariery to tylko kwestia czasu. Dzięki mojemu trenerowi Romanowi Hudzik, jego wiedzy i ciężkim treningom uzyskałem kolejny świetny jak dla mnie czas - dziękuję  Roman !!!












Chciałem pobiec treningowo - a wyszło jak zawsze  :)
"Meta nie start mówią co kto wart" :)

Po obowiązkowym rozciąganiu, posiłku regeneracyjnym i kawie od Idee Caffee, organizatorzy rozpoczęli nagradzanie zwycięzców biegu, a także w poszczególnych kategoriach wiekowych i tu także Pelplin pokazał klasę, ponieważ dwóch naszych zawodników zajęło II miejsca w swoich kategoriach :)
Na zakończenie imprezy, tak jak w roku ubiegłym rozpoczęło się losowanie nagród, w którym jak zawsze niczego nie wygraliśmy ;)

Reasumując: polecam start w tym biegu w przyszłym roku, trasa jest wymagająca o zmiennym podłożu, często jest także dosyć ciepło, ale atmosfera jaka panuje przed i po biegu, ta cała otoczka wokół sprawiają, że chce się tu wracać :)
Do zobaczenia w Sztumie za rok :)

Fotorelacja:















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz